28 lipca 2024 r. w miejscowości Czarnowo-Undy odbyła się Msza Święta Polowa przy pomniku ofiar niemieckiej pacyfikacji tej wsi w czasie II Wojny Światowej. Uroczystość organizowana jest co roku przez lokalną społeczność. Mieszkańcy wsi Czarnowo-Undy od wielu lat dbają o mogiłę jako o jedno z najważniejszych miejsc pamięci narodowej na terenie Gminy Kołaki Kościelne.

W uroczystości uczestniczyli mieszkańcy gminy, przybili goście, przedstawiciele gminy, lokalnych instytucji oraz poczty sztandarowe. Po Mszy Świętej głos zabrał Wójt Gminy Kołaki Kościelne Sylwester Jaworowski:

„Dziś zbieramy się tutaj, aby uczcić pamięć tych, którzy ponieśli niewyobrażalne cierpienia podczas pacyfikacji naszej wsi. To dla nas wszystkich bardzo trudny moment, gdyż przypomina nam o najciemniejszych chwilach naszej historii. Pamiętamy o tych, którzy zginęli, o tych, którzy byli torturowani, o tych, którzy zostali zmuszeni do opuszczenia swoich domów i stracili wszystko, co mieli. To ważne, aby nie zapominać o tych tragicznych wydarzeniach i uczyć się na nich, aby nigdy więcej nie dopuścić do podobnych tragedii. Dzisiaj, stojąc tutaj razem, wyrażamy solidarność z rodzinami ofiar, z osobami, które doświadczyły traumy pacyfikacji wsi. Obiecujemy, że będziemy nadal pielęgnować pamięć o tych wydarzeniach, ucząc kolejne pokolenia, jak ważne jest bronić wartości humanitarnych i przeciwdziałać przemocy. Jako wójt Gminy, pragnę zapewnić wszystkich mieszkańców, że nasza społeczność jest silna i zjednoczona. Razem możemy budować lepszą przyszłość, opartą na szacunku, pamięci i solidarności. Niech ta uroczystość będzie momentem refleksji, modlitwy i jedności wobec tragedii, której doświadczyliśmy. Dziękuję wszystkim obecnym za oddanie hołdu ofiarom pacyfikacji wsi. Niech nasza pamięć będzie ich dziedzictwem i niech inspiruje nas do działania na rzecz pokoju i pojednania.”

Następnie głos zabrał przedstawiciel lokalnej społeczności i członek nadzwyczajny Światowego Związku Żołnierzy Armi Krajowej Obwodu Zambrów Tadeusz Nowowiejski, który przybliżył zebranym historię tego tragicznego wydarzenia:

„Szczęść Boże, Witaj Polsko Moja. Chciałbym na chwilę wrócić w tamte lata, tzn. do roku 1944, do końców lipca. Wyglądało to zupełnie inaczej 80 lat temu i 6 dni dokładnie. Jak wyglądała ta wioska? Stała tam tablica z napisem – „Wieś Bandycka”. Sterczały kikuty kominów, trzy obory, które były murowane nie zostały całkowicie spalone, pozostała tylko kupa gruzów i kupa zgliszczy. Tragizmu dopełniał swąd spalonej wioski, swąd spalonych zwłok i zwierząt. Przeraźliwy był tylko ryk krów, które pozostały, gdakanie kur, które się utrzymały, szczekanie psów i miauczenie kotów. Ludzi prawie nie było tutaj 22 lipca. Udali się do lasów, na pola, w zboże lub do innych wsi, do znajomych i do przyjaciół. Po kilku dniach, tygodniach zaczęli wracać. Odbudowywać było bardzo ciężko – sami bardzo dobrze o tym wiemy. Ale jakie były początki tej tragedii? Dlaczego tak się stało? Słyszałem swego czasu, że mieszkańcy wsi Undy mówili, że była to wina partyzantów, że to partyzanci przyczynili się do zniszczenia wsi. Najłatwiej byłoby powiedzieć, że to może Adolf Hitler, też tak ogólnie można powiedzieć, ale nie ma tutaj ludzi, którzy pamiętają. W Kuleszach był posterunek żandarmerii, było ich kilkunastu, wymieniali się rotacyjnie. Byli bardzo okrutni w swoim postępowaniu. Działy się tam dantejskie sceny, wyrywanie paznokci, bicie po piętach, ogólnie bicie, prześladowanie. I kiedy partyzanci mieli okazje, gdy oddział żandarmerii miał być ewakuowany z Kulesz, urządzili oni zasadzkę w pobliżu tej miejscowości. Jednak wywiad nie zadziałał zbyt dobrze, nastąpiła pomyłka. W tym czasie maszerował tędy oddział niemiecki, który pędził stado krów, tabory niemieckie i doszło do potyczki, doszło do walki. W tej walce zginęło 3 partyzantów. Jeden z nich to bardzo ciekawa postać. Jerzy Czochański ps. „Gekon”. Miał 21 lat w czerwcu skończone, a w lipcu zginął śmiercią tragiczną. Był człowiekiem pochodzącym z Łomży, wykształconym, ojciec miał kino, także zbierali się tam ludzie z okolic i z samej Łomży. On jednak poszedł walczyć o ojczyznę, należał do AK i zgodne z przysięgą poszedł do tej walki. W wyniku tej potyczki został ranny, rana jego przebiła brzuch, mięsień nogi, była to rana niegroźna, ale postrzał w brzuch otworzył wnętrzności, jelita wyszły na wierzch. Został wyniesiony z pola walki przez współtowarzysza walki Zbigniewa Rećko ps. „Trzynastkę”. Odskoczyli partyzanci kilka kilometrów dalej w kierunku Wykna Starego. I tam właśnie umierał kilka godzin. Czekał na lekarza, gdyby był lekarz być może by przeżył. Ale nie było lekarza chirurga tylko jakiś  lekarz niespecjalista, który podał mu morfinę, aby uśmierzyć ból. Bardzo chciał żyć, młody człowiek, pełen życia, z zamiłowania poeta, piszący wiersze, występujący w teatrze. Wspomnę też, że pochodziliśmy z tej samej rodziny, mieliśmy wspólne korzenie. I jeszcze ciekawa rzecz o której wspomnę, że był człowiekiem nie bardzo wierzącym, ale w obliczu śmierci poprosił współtowarzysza broni „Trzynastkę", aby podał mu rękę. Ten trzymając go za rękę, dał mu do ucałowania ryngraf Maryi. Ucałował go i powiedział „myślę, że Bóg mnie przebaczy”. I skonał, jak podają źródła „0:15”, kilka minut po północy 23 lipca. Został pochowany na Wyknie Starym. Na Undach zostało pochowanych jeszcze pięciu partyzantów, dwóch znanych z nazwiska, a trzech bezimiennych. Być może jeszcze tam niektórzy leżą, że jeszcze są tam ich kości, niektórzy zaś zostali zabrani. Zginął także Zygmunt Stokowski ps „Oliwa”. I rodzice „Gekona” po kilku latach przenieśli jego zwłoki do Łomży, gdzie spoczywa na łomżyńskim cmentarzu. Warto wspomnieć jeszcze dwie postacie z miejscowości Czarnowo-Undy. Zginęli w walkach na Czerwonym Borze - Tadeusz Łapiński i Józef Grabowski. To są też mieszkańcy tej wsi. Nie zginęli podczas pacyfikacji, ale oddali swoje życie jako żołnierze. Różne losy były mieszkańców tej wsi. Rodzina Grądzkich, cała rodzina została wymordowana przez swoich, przez Polaków. Nie dochodzę tego jaka była prawda, czy ta śmierć była potrzebna czy nie, ale każda śmierć w obliczu Boga i według Boga jest potrzebna. Cześć ich pamięci, uczcijmy chwilą ciszy wszystkich poległych, rozstrzelanych i zamordowanych w obozach.”

Po nabożeństwie pod pomnikiem zostały złożone wieńce. Hołd poległym oddały także poczty sztandarowe. Następnie odbył się przemarsz do kolejnego pomnika znajdującego się miejscowości Czarnowo-Undy, który poświęcony jest ofiarom z czasów I wojny światowej oraz wojny polsko-bolszewickiej. Tam również zostały złożone wieńce oraz oddano hołd poległym. Wartę honorową przy pomnikach pełnili strażacy.